poniedziałek, 16 maja 2016

Kocham Colleen Hoover! Wcale nie jest beznadziejna!.

Będzie szybko, bo po co się rozpisywać. 


Ostatnio przeglądałam moje książki na laptopie (tak oszczędzam kase lol) i kiedy tak sobie to oglądałam, to znalazłam jedną z moich ulubionych autorek new adult. Pierwszą książką tej autorki, po którą sięgnęłam było "Hopeless" >>> stąd tytuł, pozdro lingwiści xd Momentalnie się w niej zakochałam i przeczytałam wszystkie części jakie znalazłam. 
Tak więc kiedy znalazłam wtedy w nocy ten folder, nie wahałam się ani chwili. W kilka godzin przeczytałam pierwszą część i zaraz wzięłam "do ręki" drugą (brawo dla mojego myślenia >pobierania< w przód).





Colleen Hoover 

"Pułapka uczuć" 
+ "Nieprzekraczalna granica"
+ "Ta dziewczyna"


Żeby streścić wam najkrócej jak umiem:

Książka opowiada o Layken (Lake) i Willu. O ich miłości od pierwszego wejrzenia, co z tego, że kiedy się poznali udawała zombie. Will stracił rodziców i wychowuje oraz utrzymuje młodszego brata. Lake ma już tylko pół rodziców. Oboje kochają się tak bardzo, że chociaż teoretycznie odgrodzili się od siebie jak mogli (bo praktycznie dzieli ich tylko 90 metrów), nie potrafią o sobie zapomnieć. 
oryginalna okładka
Oddalenie się od siebie było cholernie trudne,
ale to walka o tę miłość okaże się trudniejsza.
Co oprócz pracy Willa może jeszcze stanąć na drodze?
A może jednak coś ich do siebie zbliży?


PRZYRZEKAM, książka mnie powaliła. Zabrałam się za nią z góry ufając autorce, nie czytając wcześniej nic o niej. Nie wiedziałąm o niej nic ponad to, że jej autorką jest kobieta, która napisała moje Hopeless. >Swoją drogą uwielbiam ją!<
Jeśli mam ją ocenić, to nie powiem o niej nic złego. 

Książka ma wszystko co potrzeba:
* świetne, barwne postacie
* trzyma w  napięciu
* opisy mają długość taką w sam raz
* i CHARAKTER

Są książi, które po prostu są kilkoma kartkami papieru, a są też takie które mają swój charakter. Żyją swoim życiem. Ta jest dla mnie właśnie taką z charakterem. Już ją przeczytałam, a ciągle chodzi mi po głowie.
Z drugą częścią mam podobnie jednak utknęłam na jakiejś kłótni między bohaterami i teraz nie mogę jej skończyć bo szkoła.

[ Czy wam też mówili, że po egzaminach będzie lajtowo? KŁAMALI ]

No więc nie chcę dłużej przynudzać i lepiej pójdę się uczyć.

do następnego xxx
~anoomalous

+ zakochałam się w niej na esc! (od 40 s)

wtorek, 10 maja 2016

Top najpiękniejszych okładek

Cześć :D
Dziś przychodzę do was z takim luźniejszym postem, czyli "Top najpiękniejszych okładek". Pojawią się okładki polskie, jak i zagraniczne, które nie zostały jeszcze wydane w Polsce. Zaczynamy!

 Trylogia "Grim"



 "Następczyni"



 "Trylogia Czasu"



"Diabelskie Maszyny"



"Saga Księżycowa"



 "Pani Noc"



 "Passenger"





A wy macie swoich faworytów?

~ Serafina




sobota, 7 maja 2016

Requiem, Nie mam co rysować ~ smutne rzeczy bo mi smutno :(

Hi <3

Tytuł powala. I know. 
Dzisiaj będzie o filmie, bo nic nie czytałam.
Nic nie rysowałam.
To będzie coś innego.

Bądźcie moimi przyjaciółmi i mnie wysłuchajcie.
Tak, nie mam znajomych
Dobra mam, nieważne.

Jeżeli ktoś nie będzie chciał widzieć (?) mojego wyżalania się to napisze w którym miejscu kończy się recenzja. 

Będę wam recenzować mistrzostwo świata z mistrzem swiata - Requiem dla snu.

Jest to film Darrena Aronofskyego, na postawie książki Huberta Selby Jr.
Historia opowiada o narkomanie Harrym, jego dziewczynie Marion, przyjacielu Tyronie a także matce Sarze. 
Głównego bohatera gra Jared Leto *.* 
Mój mąż, który nie wie o moim istnieniu
Opowieść jest bardzo brutalna.
Zaczyna się od sprzedaży narkotyków, brania pigułek na odchudzanie
A kończy... źle
Zobaczcie sami.
Wyłam na tym jak małe dziecko. 
Nie będę wam opisywać szczegółowo bo to po prostu trzeba zobaczyć.
Ten film to nauka na całe zycie.
Ten film to miazga.
To...
Ehm. 
To jak tam jest pokazane życie tych biednych ludzi, jak oni sobie nie radzą, jak walczą o każdy gram
Albo o każdy kilogram...
Historia Sary w pewnym sensie ukazuje po części moją historię, która się ukaże na moim blogu. 
Nigdy nie brałam narkotyków, jednak przez ten film się poczułam inaczej, jakbym przez to przeszła.
Plątam się w wypowiedzi przepraszam.
Po prostu to obejrzcie. 
To jest must have w waszym życiu. 
Mistrzowska gra Jareda i Ellen (grającej Sarę) a także innych bohatterów pozwala poczuć się w ich skórze.
Genialny soundtrack. 


                               


Sama muzyka wywołuje ciarki na plecach.
świetne przygotowanie scenerii, scen brania narkotyków.
Jeju...
Ten film to arcydzieło. 

Koniec recenzji

Teraz rysunki.
Znaczy jeden.
Bo nic nie rysowałam oprócz tego. 

                                                         

Zdjęcie lodówką bo jakże by inaczej.
To jakaś azjatka z internetów.
 Uwielbiam azjatki. 
Zamulanie alter!

Streszczę się w kilku zdaniach.
Czemu ludzie są tacy okropni?
Nie rozumiem, próbujesz być miły a oni wsadzają ci nóż w plecy.
A po tobie to nie spływa, tylko tak siedzisz i czekasz co się stanie.
Czy może spadnie meteoryt?
Czy rozstąpi się zienia? Bo to taki twój malutki koniec świata.
Strata przyjaciela.

XoXo 
~Magdeline



środa, 27 kwietnia 2016

Zielona Alasko - where are you? & nowy blog

Hi

Znowu ja 

:)


Tym razem "Szukając Alaski" pana Greena. 
Książke dostałam jakieś pół roku temu i od razu ją przeczytałam.
Był sobie Miles, totalna "ciota" kiedy przychodził do nowej szkoły z internatem. Szuka Wielkiego Być Może. Spotyka tam wielu ludzi (dziwne nie?) a wśród nich Alaske Young.
Jak mówi nazwisko była bardzo młoda, w wieku Milesa, autor pisze że jest: "Piękną, inteligentną, zabawną, seksowną i do bólu fascynującą." osobą. 
Czy Alaska będzie jego Wielkim Być Może?

W internacie dzieją się różne rzeczy, bitwy grup.
Jest wielka misja, biorą w niej udział koledzy Milesa.

 Czy skończyła się totalnym fiaskiem?

Co dzieję się potem? 

Przeczytajcie sami.
Gorąco polecam. 
Książki nie wybierałam sama. Nie miałam jej w planach w najbliższym czasie przeczytać, jednak inne propozycje pana Zielonego czytałam. 
Książka może nie jest fenomenalna ale bardzo ciekawa.
Nie nuży, bohaterowie są klarowni.
W połowie bardzo zaskakuje.
Serio.
Styl pisania w każdej książce Greena jest ten sam - wspaniały, młodzieżowy, ciekawy, bez niepotrzebnych opisów miejsc. 
Z bohaterów chyba najbardziej polubiłam Alaskę, jej żywiołowość, spontaniczność zawładnęła moje serce. 

To chyba tyle z recenzji. 


Ten gif jest taki aghdsfdg *v*
Chyb a mój ulubiony cytat z tej książki *v*

Teraz rysunki.



Usami. 
Kocham ją po prostu.
 (Linki do jej bloga i innych dam pod koniec żeby nie zaśmiecać.)
Nie podoba mi się zbytnio ten rysunek no ale :D



 happysad
Tych chłopaków też kocham.
Ten rysunek nawet mi się podoba :)
 To ci od "Zanim pójdę" <-*klik*

Teraz mjuziki
Tym razem to chyba trap
Szukałam fajnych piosenek na krótkich filmikach na Instagrami
Nie pytajcie jakich
I to co znalazłam

             

       

              

A i założyłam bloga :) 


Linki do Usami
blog

I Youtube
kanał

To chyba tyle <3

XoXo
~Magdeline

czwartek, 31 marca 2016

Candy ~ First post, artystyczny nieład

Hej <3

Pierwszy mój post. Po dosyć długim czasie od założenia bloga. Ups.
No nieważne!

Książka pod tytułem "Candy" autorstwa Kevina Brooks to książka z gatunku (oczywiście) young adult. 
Opowiada o chłopaku który poznaje Candy. Znajome? No otóż nie bo podczas spotkania dziewczyna okazuje się być "ciemnej strony", a jej "przyjaciel" grozi zabójstwem naszego bohatera Joe.
Jednak jak pisze wydawnictwo "Jej włosy, uśmiech, a może sposób poruszania się?" zawróciły w głowie Joe i nie daje za wygraną, próbując wyciągnąć Candy na dobra drogę. Czy mu się udaje? 
Przeczytajcie sami.
Tę propozycję przeczytałam po około półtoramiesięcznej przerwie w czytaniu spowodowanej różnymi problemami.  Nieważne.
Książka jest mega! 
Nierzadko czytamy książki z wątkiem miłosnym i jakimiś problemami społecznymi. Jednakże ta książka jakoś się wyróżnia. Może to jej przepiękna okładka strasznie przypominająca mi grę Life is Strange, może to sposób pisania. Nie wiem ale coś na pewno.

Powieść nie nudzi, cały czas dzieję się jakaś akcja, ale nie ma też jakiegoś super szybkiego tempa. 
W sam raz.
Styl pisania nie jest jakoś zawiły a dosyć prosty ale nie prostacki. 
W sam raz.
Bohaterowie (Zakochałam się w Candy!) są czytelni, jednakże mają tajemnice. Nie są melancholijni, nie są też zbytnio wyskakujący na przeciw.
W sam raz.
Trzy razy TAK - przechodzisz dalej.

 Książka mnie dosłownie uwiodła.
Polecam w 100%.


Kocham tę okładkę!

Halo!Halo! 
Nie koniec!

Będę się prostacko chwalić swoimi pracami!
No chyba nie.
 Pokaże wam kilka moich rysunków
Może się wam spodobają? 
Piszcie!



Oto moja jedna z ulubionych postaci  z Leauge of Legends - Jinx
„Zasady są po to żeby je łamać, tak jak drzewa albo kończyny.”
„KUUULKIII!”


A tu Annie :)

Ekhem, LoL życiem, ekhem.
"Pobawimy się?"

I pytanko do was: Chcecie moje rysunki czy nie? 
Mogę je wstawiać w jakimś specjalnym poście.
Jakieś propozycje?

Jak już tyle się rozpisałam to dam jeszcze muzyczkę!


Uwielbiam Nightcore!
Każda piosenka w tej wersji brzmi lepiej <3

  

Tak, jestem mangozjebem. 
Przepraszam musiałam.

No to chyba tyle kochani!
Mam nadzieję że dotarliście do końca <3

~Magdeline

niedziela, 27 marca 2016

"19 razy Katherine" John Green


Moja koleżanka powiedziała mi kiedyś, że to "najgorsza książka Green'a", ale czy to prawda? No nie do końca... Ale może na 
początek przedstawię wam krótko jej treść.

Colin to siedemnastolatek, który uważany jest za "cudowne dziecko". Kiedy jednak rzuca go 19 Katherine, chłopak się załamuje, ale z pomocą przychodzi mu Hassan. Razem wyruszają w podróż, która kończy się tym, że zostają na wakacje w Gostshot. Chłopak stawia sobie za cel odzyskanie K-19 i stworzenie Teorematy o zasadzie przewidywalności Katherine, za pomocą którego chce przewidzieć przyszłość każdego związku. Czy mu się uda? Co spotka go w Gostshot? Czy zapomni o Katherine i ułoży się życie z kimś innym u boku?

"Katherine'y pojawiają się, gdy człowiek traci wiarę, za na świecie istnieje jeszcze choćby jedna z nich."

Zacznę od tego, że autor zaskoczył mnie tym, jak płynnie i w fajny sposób napisał tą książkę, mogłabym częściej czytać książki z tak dobrze poprowadzoną narracją 3-os. Język był zrozumiały, a dialogi między bohaterami, w nie których momentach bardzo zabawne. Choć i jest pewien minus, bo książka czasami też przynudzała. Nie przepadałam jakoś za tym, jak narrator opowiadał o związkach Colina, ale tego było i tak nie wiele, więc się też mało męczyłam. Ten zabieg był, w nie których momentach irytujący.

"Można kochać kogoś tak bardzo, pomyślał, ale nigdy nikogo nie kocha się tak bardzo, jak bardzo się zanim tęskni."

Co do bohaterów, to jestem bardzo pozytywnie do nich nastawiona. Każdy ma własnych, nie powtarzalny charakter. Wszyscy mają wady, jak i zalety. Colin inteligentny, w nie których momentach irytujący, ale sympatyczny bohater, no i Hassan zabawny, wierny przyjaciel, który nie ocenia. Nie są to ideały, ale o to chyba w książce chodzi, czyż nie?
Nie zapomnę, jednak wspomnieć o szacie graficzne, która jest przepiękna i oddaje klimaty książki.
Podsumowując, muszę rzec, że książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Stwierdzam też, że ta książka jest naprawdę mało doceniana, bo sama historia ma wielki potencjał, który czytelnik musi odkryć. Widzę też pewne podobieństwo między "Papierowymi Miastami, a tą powieścią, ale o tym podyskutuję w podsumowaniu twórczości Green'a.
Ocena: 8.5/10
Pozdrawiam i w imieniu moim oraz dziewczyn, chcemy wam życzyć Wesołego Alleluja!

~ Serafina

niedziela, 13 marca 2016

Ekranizacje serii "Niezgodna"? Hmmmm... NIE!?

Chciałam, naprawdę chciałam, zacząć od "Więźnia Labiryntu." Jednak mój dzisiejszy wyjazd do kina na "Wierną" nieco zmienił moje plany. Także najpierw przedstawię wam zbrodnie, jaką jest zarówno "Wierna", jak i pozostałe części. 
Jestem wciąż zbulwersowana tym co dzisiaj zobaczyłam więc z góry mogę przeprosić, jeśli gdzieś tam zabluźnię czy coś.
Na pewno się też rozpiszę, ale nie zrezygnuje z dużej czcionki, tylko się nie przestraszcie ilości, bo dbam o wasze oczy ^^

UWAGA BĘDĘ SYPAĆ SPOJLERAMI. JEŚLI NIE OGLĄDAŁEŚ/CZYTAŁEŚ JESZCZE 3 CZ POWIEM CI KIEDY PRZERWAĆ CZYTANIE. 

Nie będę streszczać wam fabuły, bo Magda już kiedyś zrecenzowała tę serię. Odeślę was więc w linku do tych recenzji i zajmę się filmami. 
A konkretnie niezgodnościami.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zacznę więc od obsady:

# Shailene Woodley > Tris
# Theo James > Cztery
# Ansel Elgort > Caleb
# Zoë Kravitz > Christina
# Miles Teller > Peter

To są bohaterowie, których na ekranie zobaczymy niezliczoną ilość razy, są z nami przez wszystkie części, i bardzo mieszają *kaszl*Peter*kaszl*
W tym punkcie nie mam się do czego przyczepić. Każdy z nich bardzo się postarał i mogę powiedzieć, że są świetnym odzwierciedleniem książkowych postaci.
Natomiast diabeł tkwi w szczegółach i uważam, że pewne ich zachowania w tych drobnych, ale wciąż tak ważnych i kluczowych momentach, mogłyby, a nawet powinny być inne. Jednak co może aktor z narzuconym odgórnie tekstem. No nic.

Bardzo chcę już zejść na tematy fabuły bo tutaj mam mnóstwo rzeczy, których jako 100% fangirl mogę I NO CHOLERA JASNA MUSZĘ(!) się doczepić.
Zaczynając od początku:

1. Niezgodna

Mam jedno znaczące zastrzeżenie. Jakie?
Zbrodnia numer 1> Pominęli ponad połowę scen z Tris i Tobiasem! Oglądając film miałam niedosyt. Przedstawili to w zbyt płytki sposób. Te postacie w książce są dużo głębsze niż mówi film. Przeszli dużo więcej, kochają dużo mocniej. Nie mogłam przejść obok tego obojętnie.
Tu jednak mimo wszystko reżyser trzyma się jeszcze 'zarysu' jakim jest książka.

2. Zbuntowana

Tu bardzo rzuciło mi się w oczy to jak Tris zareagowała na serum prawdy. Po pierwsze(?) - nie powinna wcale zareagować. Ale kto by tam patrzył na to, że jest niezgodna i tego typu rzeczy ogólnie na nią nie działają. W filmie jest inaczej hah ;')
I Jeszcze ta tajemnicza 'puszka pandory', którą otworzyć może tylko niezgodny i to na dodatek wystarczająco silny aby przejść jakieś tortury. NO BŁAGAM!
A i są przecież jeszcze te panele, które wymyślili sobie erudyci, żeby nieustraszonym było łatwiej łapać niezgodnych, ahhh xd Z tego to już mi się aż śmiać chciało! MASAKRA
No i będąc bardzo uszczypliwa mogłabym jeszcze uczepić się włosów Tris, że nie wiedzą co to znaczy "do ramion"... ale nie jestem XD, Więc włosy to nie problem. Powiem więcej, jest to duży plus dla Shailey. W długich włosach wyglądała wręcz jak dziecko. Tutaj nabiera charakteru nieustraszonej. Bardzo na jej korzyść. (Jednak te z GNW podobają mi się bardziej <3)

3. Wierna

JESZCZE PRZEZ CHWILĘ MOŻESZ CZYTAĆ.

No i co mam powiedzieć? Może zacznę od tego, że załamałam się waszymi opiniami z tt. Tak bardzo jak ja się na tym zawiodłam, znaczna część była zachwycona. Od razu powiem, że nie ma powodów do zachwytu.
Film odbiega od fabuły tak bardzo jak to tylko możliwe. Tak dużo nazmyślali, że aż szkoda gadać. Brakowało tylko, żeby zrobili z Cztery geja i sparowali z Calebem... albo Peterem... (shipowalibyście? hahah)

WAIT.
>JEŚLI CZYTAŁEŚ A NIE WIDZIAŁEŚ -  LEĆ DALEJ ZDZIWISZ SIĘ TROCHĘ TYLKO<
>JEŚLI OGLĄDAŁEŚ I DOPIERO ZAMIERZASZ PRZECZYTAĆ, ROBISZ TO NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ<

No więc byłam niemile zaskoczona od pierwszej sceny. Pominęli to, że Tris została wsadzona do celi przez Evelyn, ale to najmniejsze odstąpienie jakie zobaczyliśmy.
Następna już bardziej znacząca była scena opuszczenia granic miasta. I może tak... jedyną rzeczą, która mi się tam w sumie zgadzała było jakieś tam użycie tym bomb i  śmierć Tori. 
Dalej, czy poza granicami miasta spotkali trenera Cztery? Ależ skąd.
Czy to co zobaczyli za murem w jakikolwiek sposób przypominało wam marsa, kiedy wyobrażaliście sobie to miejsce czytając książkę? Nie? No a to było właśnie to co nasunęło mi się, kiedy to zobaczyłam.
Latających statków Agencji też sobie nie przypominam no cóż... I żeby porywali oni dzieci z Peryferii też.
Ale akurat dziwka, która próbowała coś tam do Tobiasa zarywać była hahah xd
Sceny +18 też nie nakręcili sory.
I w tym momencie mogłabym napisać, że Tris umarła jako dziewica... ale nie mogę. Czemu?
W filmie Tris kradnie statek Davida i to jest podkreślam ostatni raz kiedy z nim rozmawia. Zabiera ze sobą Caleba i Christinę, zostawiając Petera na miejscu, i lecą do Chicago (dobrze myślicie, nie było tak w książce), żeby odnaleźć i wesprzeć Cztery, który że tak powiem, ewakuował się tam trochę wcześniej.
Nie przedłużając już dłużej powiem to. Tris nie umiera. Według reżysera Tris jako bohaterka pomogła stworzyć jedno wielkie państwo i znieść w nim klasyfikacje. Brakowało mi więc tamtylko napisu "I żyli długo i szczęśliwie" przed napisami końcowymi.
I jestem naprawdę zła, że nie trzymali się wersji, że Tris umiera. Tym samym zrobili też z Caleba współudziałowcem w ich zwycięstwie. Bo ten oto tchórzliwy Cal poszedł w sam środek niebezpieczeństwa, aby pomóc siostrze. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tak więc szczerze się zawiodłam. Nie wiem co mam wam powiedzieć na koniec. Ocenić musicie sami. Jeśli chodzi o mnie, filmy te maja się nijak do książki. Nie było jeszcze takiego, który wolałabym od książki, ale to już test porażka na całej linii. 

Odsyłam was jeszcze do naszego starego bloga, gdzie Madzia zrecenzowała dla was tą serię. Zajrzyjcie tam, przeczytajcie i może was to zachęci w jakiś sposób. Osobiście gorąco polecam. 


Z mojej strony to tyle na dziś. Dzięki wszystkim którzy doczytali moje wypociny do końca <3
~anoomalous

środa, 9 marca 2016

"Papierowe miasta" John Green


Spora część osób, rozpoczynających swoją przygodę z Johnem Greenem zaczęła od "Gwiazd Naszych Wina", a ja natomiast należałam do tej mniejszości, która zaczęła od "Papierowych Miast". Czy ta powieść ona dobrym wprowadzeniem do jego twórczości?

Nastoletni Quentin Jacobsen spędza czas na adorowaniu z oddali żądnej przygód, zachwycającej Margo Roth Spiegelman. Więc kiedy pewnej nocy niegrzeczna Margo uchyla okno i, zakamuflowana jak ninja, wkracza na powrót w jego życie, wzywając go do udziału w tajemniczej i misternie zaplanowanej przez siebie kampanii odwetowej, Quentin oczywiście podąża za dziewczyną. Gdy ich całonocna wyprawa dobiega końca i nastaje nowy dzień, Quentin przychodzi do szkoły i dowiaduje się, że zagadkowa Margo w tajemniczych okolicznościach zniknęła. Chłopak wkrótce odkrywa, że Margo zostawiła pewne wskazówki i że zostawiła je dla niego. Podążając jej urywanym śladem, w miarę zbliżania się do celu Q odkrywa zupełnie inną Margo, niż ta, którą kochał i znał dotychczas.

Czytałam dużo pozytywnych opinii o "Papierowych Miastach", ale bywały też takie, w których recenzenci opisywali, że jest to książka bardzo schematyczny, a Margo mało kto lubi. Wybierając, w której grupie jestem, to podsumuję na końcu tej recenzji. 
Zacznę od tego, że książka dzieli się na tak zwane trzy części, przez co mogłam wybrać tę ulubioną i zdecydowanie wygrała tu część pierwsza i trzecia. Dlaczego? Były to części, w których zdarzenia opisywane były w najciekawszy sposób, ale i w dwójce nie zabrakło ciekawych zdarzeń. Po prostu zaczęło mnie trochę irytować to, że Q ciągle, w każdym rozdziale mówił o Margo. Rozumiem, że jej poszukiwanie jest jednym głównym wątkiem, ale miałam ochotę poznać też bliżej narratora, przez co była trochę nużąca.
Ważną rolę w poszukiwaniach, jak i w życiu głównego bohatera odgrywali przyjaciele, czyli Radar, Ben i Lacey. Bohaterowie dla których głównie czytałam tą książkę. Cała trójka świetnie wykreowana, każdy ma swój własny charakter i nie da się ich nie lubić. Widać, że autor, pisząc książkę dużą uwagę zwrócił też na nich przy procesie tworzenia. Są takim jasnym punktem tej książki i ogromnym plusem. Q to także jeden z lepiej napisanych głównych bohaterów. Ma on swoje wady i zalety, ale po prostu nie da się go nie lubić. Co innego muszę napisać o Margo, której za bardzo nie polubiłam. Bardzo irytowało mnie jej zachowanie to, że uciekła było też trochę irytujące, ale dzięki temu cała czwórka mogła poznać, to kim tak naprawdę jest. Chamskie było w jej zachowaniu to jak potraktowała Lacey pod koniec, aż mi się szkoda jej zrobiło. Jednak o dziwo popieram też jej decyzję o ucieczce, bo ona wspominała o swoich rodzicach, a także autor zaprezentował nam ich zachowanie w konfrontacji z Q. Green ukazał zobrazowanie rodziców, z którym spotkałam się tylko ze słyszenia, a teraz miałam szansę spotkać się z nim podczas czytania. Na początku potraktowałam, to jako minus, ale później zdałam sobie, że to część planu do jakiego autor mnie wciągnął. Był to typ ludzi, którzy nie pozwalali się córce stać kim chce być, czyli sobą. Można by powiedzieć, że ją ograniczali.
Podsumowując, to John Green piszę w fajny i ciekawy sposób, trochę filozofuje, ale mi kompletnie nie przeszkadzało. Co do samej książki, to podobała mi się, nie powiem, że bardzo, ale miło było zacząć jego twórczość właśnie z tą pozycją. 
Ocena 7-/10

Pozdrawiam :*
~Serafina



wtorek, 8 marca 2016

Witamy!!!

Cześć :D
Jest to blog, który będziemy prowadzić we trzy, czyli Julka, Magda i Ja (Iza). Tematyka bloga jest ogólnie związana z naszymi pasjami: czytaniem, oglądaniem filmów, pisaniem, muzyką i wieloma innymi, którymi chcemy się z wami podzielić. Postaramy się organizować różne posty tematyczne, które wcześniej nie pojawiały się na blogosferze. 
Napewno się z nami nie wynudzicie i mamy nadzieję, że zostaniecie z nami na dłużej :*
Pozdrawiamy :*
~ Serafina 
~ Anoomalous
~ Magdeline 

5 Seconds of Summer - Jet Black Heart